Żuczki moje kochane!
Opis z okładki :
Wiem, że nie było mnie tu... hmm... ze 3 miesiące? Opuściłam ten blog, bo zmieniłam szkołę, to był dla mnie trudny czas. Stwierdziłam więc, że zacznę go od początku. Tak na święta.
Pierwsza recenzja.
1.*fanfary* "19 razy Katherine" John Green
Czemu wybrałam tę książkę? Właśnie ją przeczytałam.
Opis z okładki :
Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o poszukiwaniu samego siebie
Każdy ksiażkoholik wie, że John Green ma specyficzny charakter pisma, jeśli mogę tak to ująć. Więc jego książki trzeba pokochać. 19 x Katherine mi się podobała; być może dlatego, że zakochałam się w jego powieściach, albo dlatego, że lubię takie książki - nie wiem. W pewnych momentach zdawała się nudna: sceny były zbytnio przeciągłe. Lecz za każdym razem powracała akcja. Dlatego tak kochamy Greena.
Może to zbyt krótka recenzja, żeby nią była, ale stawiam sobie postanowienie noworoczne: 2 razy w tygodniu post. Jak to piszę jest już sporo po północy, więc jest środa, wigilia. Życzę wam pogody ducha, wszystkiego dobrego. Zmieniłam się: może na lepsze.
19 razy Katherine: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli jesteś, przeczytałeś, to zostaw po sobie ślad: jeden komentarz pod postem. To ważne dla blogera :)!